PRZYJACIELE
Ludzie
2015-08-05
Wywiad z Kasią Pietras
  

Kasia Pietras na Kneed It 7C  (fot. Kelly Bussell)



rozmawiał / Maciek Szopa

 

Kiedy po raz pierwszy trafiłem na nazwisko Kasi Pietras (a było to przy okazji pokonania przez nią pierwszej 8A kilka sezonów temu), byłem mocno zaskoczony. Jak to się stało, że nigdy nie słyszałem o Polce dysponującej taką mocą? Szybkie przeszukanie internetu wyjaśniło tajemnicę. Kasia, mimo polskiego nazwiska, od urodzenia mieszka w Stanach i tam właśnie wypracowała świetną formę. Jak się jednak okazało, nie straciła kontaktu z krajem rodziców i nie dość, że od czasu do czasu wpada nad Wisłę, to jeszcze świetnie posługuje się językiem polskim. We wspinaniu skupia się głównie na realizacjach bulderowych i wraz ze swoją drugą połówką, jednym z najsilniejszych wspinaczy na świecie, Jimmym Webbem przemierza kolejne kontynenty w poszukiwaniu ambitnych  projektów. W zeszłym sezonie pokonała swój pierwszy problem o trudnościach 8A+. Miejmy nadzieję, że przy okazji kolejnej wizyty w Polsce uda się namówić ją na odwiedzenie kilku naszych rejonów .

 

Urodziłaś się i wychowałaś w Chicago, największym „polskim” mieście na świece. Jaka była historia pojawienia się tam twojej rodziny?

Rodzice emigrowali do USA w latach osiemdziesiątych XX wieku. Były to ciężkie czasy Solidarności i początek przemian ustrojowych we wschodniej Europie.

 

Czujesz się bardziej Polką czy Amerykanką?

Można powiedzieć że jestem Amerykanką z polskim sercem!:-)

 

Zaczęłaś się wspinać bardzo wcześnie, bo w wieku zaledwie ośmiu lat. Jak trafiłaś na ścianę wspinaczkową?

Rodzice starali wypełnić mi czas wolny od szkoły i posyłali mnie na różne zajęcia. Chodziłam na rytmikę, gimnastykę, pływanie, a nawet na karate. Jeden z moich kolegów zaprosił mnie na zajęcia wspinaczkowe. Poszłam i od razu bardzo mi się spodobało. Więc rodzice zapisali mnie na treningi. Jak teraz o tym myślę, to chyba pokochałam ten sport od pierwszej chwili. I kocham go do dzisiaj.

 

Przez lata zgromadziłaś imponujący zestaw przejść, na czele z I Portici 8A+, który pokonałaś w ubiegłym roku w Szwajcarii. Opowiedz proszę o najważniejszych przejściach w swojej karierze, takich, które najbardziej zapadły ci w pamięć.

Jest ich tak wiele, że trudno wszystkie zapamiętać. Najlepiej chyba wspominam jedno, jeszcze z okresu moich wspinaczek linowych: przejście drogi Dogleg o trudnościach 7a+ w Red River Gorge. To bulderowa linia ma dwa bardzo trudne ruchy, rozpatentowanie ich zajęło mi mnóstwo czasu. Całość pamiętam do dziś. Wydaje mi się, że każdy wspinacz ma coś takiego, moment, który doskonale pamięta. Każdy jednak przeżywa to na swój własny sposób. Oczywiście przejście I Portici też było niezapomnianym doświadczeniem. Zajęło mi sześć dni, w ciągu których naprawdę wiele się o sobie dowiedziałam....


Całość wywiadu znajdziecie w najnowszym numerze magazynu Góry. Do kupienia w Empikach i oczywiscie w wersji cyfrowej na urządzenia mobilne.

 

Komentarze
Dodaj komentarz
 

kontakt | współpraca
Copyright 2024 bouldering.pl & GÓRY
goryonline
bouldering
jura
nieznane tatry