PRZYJACIELE
Ludzie
2010-11-04
Natalia i Olga: Odbicie nie-zupełnie lustrzane

Rozmawiała: Aga Adamiecka
Zdjęcia: Piotr Drożdż


PO WAKACYJNEJ PRZERWIE POWRACAMY Z KOLEJNĄ ODSŁONĄ NASZEGO DZIAŁU. TYM RAZEM MŁODOŚĆ I ZAGNIEWANIE ZOSTAŁY PODWOJONE, BOWIEM PREZENTUJEMY DWIE OSÓBKI: NATALIĘ I OLGĘ. Z CAŁĄ PEWNOŚCIĄ NIE MOŻNA O NICH NAPISAĆ, ŻE SĄ LUSTRZANYM ODBICIEM. OD WYGLĄDU POCZĄWSZY, A NA PODEJŚCIU DO WSPINANIA SKOÑCZYWSZY – WSZYSTKO MAJĄ INACZEJ... ZA WYJĄTKIEM JEDNEGO: CHWILOWO OBIE MAJĄ „ZAJAWKĘ” NA BULDERING, I TO NIE BYLE JAKĄ, SKORO OBIE DZIEWCZYNY POKONAŁY W TYM ROKU PROBLEMY WYCENIANE NA 7B+.

OLGA WEBER, ZWANA OLĄ :)


ROCZNIK: 1993
KLUB: RENI SPORT, ROCKLANDS.PL
NAJTRUDNIEJSZE PRZEJŚCIE: ZOMBIE 7B+/7C (MAGIC WOOD)


ZA KILKA DNI BĘDZIESZ OBCHODZIĆ SWOJE… NASTE URODZINY.  CO BYŁOBY NAJLEPSZYM PREZENTEM Z TEJ OKAZJI?
Wiem, jaki byłby najlepszy prezent na moje osiemnaste urodziny. Na pewno samochód, na który chyba jednak będę musiała sama zarobić :), a na siedemnaste nie mam żadnych specjalnych pomysłów.

ZACZĘŁO SIĘ BODAJŻE OD IMPREZY URODZINOWEJ NA ŚCIANCE, PO KTÓREJ TRAFIŁAŚ DO SEKCJI WSPINACZKOWEJ. BYŁO TO W 2005 ROKU. CZY MOŻNA WIĘC POWIEDZIEĆ, ŻE PONIEKĄD TO PRZYPADEK ZADECYDOWAŁ O WYBORZE WSPINANIA?
Nie były to urodziny, ale zorganizowane wyjście ze szkoły na ściankę wspinaczkową, po którym od razu zapisałam się do sekcji. Po części rzeczywiście był to przypadek, ale tak naprawdę od zawsze chciałam się wspinać i tylko szukałam pretekstu, aby pójść na ścianę, więc wyjście ze szkoły po prostu pomogło mi to zrealizować.

JESTEŚ RACZEJ TECHNICZNĄ „WSPINACZKĄ”, STĄD DYNAMIKA I SIŁA NIE SĄ TWOJĄ MOCNĄ STRONĄ. WOLISZ MAŁE CHWYTY I SKRADANIE SIĘ PO KRAWĄDKACH.
Siła i dynamika zdecydowanie nie są moją mocną stroną. Strzały generalnie są bardzo fajne, ale mi po prostu nie wychodzą. Nie potrafię zbyt dobrze ustawić się do ruchu… Myślę, że jest to kwestia niedostatecznej siły i predyspozycji. Mam bardzo mocne palce i tym nadrabiam braki w dynamice. Poza tym to także sprawa mojego antytalentu i bardzo statycznego wspinania :). Jednak nie odczuwam, aby brak siły znacząco mi przeszkadzał na bulderach. Na pewno nie bardziej niż w przypadku wspinania z liną.

STARTUJESZ W ZAWODACH, ALE MASZ DO NICH, PODOBNIE JAK DO WSPINANIA W OGÓLE, RACZEJ „LUŹNE” PODEJŚCIE.
Rzeczywiście wspinam się przede wszystkim dla przyjemności i nie mam specjalnego ciśnienia na cyfrę. Gdybym musiała wkładać jakiś wysiłek i pracę w coś, co mi się nie podoba, to zapewne nie robiłabym tego. Wspinam się, bo po prostu lubię się wspinać, lubię mieć więcej siły i lepszą formę na bulderach w sezonie. Nie jeżdżę na zawody, aby zająć świetne miejsce, ani w skały – by zaliczyć wysoką cyfrę. Jeżdżę po to, aby przyjemnie mi się wspinało. Chcę odwiedzać jak najwięcej rejonów wspinaczkowych i wspinać się w wielu ciekawych miejscach na świecie. Jeżeli mam jakiś cel we wspinaniu, to właśnie taki i dotychczas udaje mi się go realizować. Bardzo lubię towarzyskie zawody bulderowe, dzięki którym mam okazję spotkać wiele osób związanych ze wspinaniem, z którymi nie mam kontaktu na co dzień, bo nie są z Krakowa. Poza tym przystawki pod kątem zawodów są nakręcone w bardzo przemyślany sposób, przez co są zazwyczaj ciekawsze od tych, które robię na treningu. I wreszcie zawody to bardzo dobra forma treningu :).
 

Ola na Zombie 7B+ (fot. szopa)
 

DWA MIESIĄCE TEMU SPRZEDAŁAŚ EKSPRESY I WZIĘŁAŚ „ROZWÓD” Z LINĄ. DLACZEGO „PRZESIADŁAŚ” SIĘ NA BULDERY? CZY TO OZNACZA, ŻE POWIEDZIAŁAŚ KATEGORYCZNE NIE WSPINANIU Z LINĄ?
Nie chcę niczego deklarować. Po prostu na dzień dzisiejszy pasuje mi bulderowanie… Chyba przede wszystkim dlatego, że irytuje mnie cała zabawa ze sprzętem. Przygotowanie liny, ekspresów. Poza tym naprawdę nie lubię wytrzymałościowych dróg, choć podobno mam do nich predyspozycje. Lubię jeżeli trudnością drogi lub bulderu jest  trudny ruch, a nie to, że nie mam siły już dalej iść. I chyba głównie to zadecydowało. Ale nie mówię linie NIE.

CO TWOIM ZDANIEM WYMAGA LEPSZEJ PSYCHY I DLACZEGO: BULDERING CZY WSPINANIE Z LINĄ?
Nie wiem, co generalnie wymaga lepszej psychiki, dla mnie jest to wspinanie z liną. Miałam lęk związany z wychodzeniem ponad wpinkę, aczkolwiek w końcu udało mi się go przełamać. Jednak dla mnie zdecydowanie łatwiejszy psychicznie jest buldering.

WYJĄTKOWO NIE LUBISZ ZIMNEGO… DLACZEGO?
Bardzo nie odpowiada mi tamtejsza skała. Ostry i wyślizgany wapień. Po prostu nie darzę sympatią tego rejonu. Inne miejsca,do których jeżdżę tak, ale Zimny – nie :).

POKONAŁAŚ SWÓJ NAJTRUDNIEJSZY Z DOTYCHCZASOWYCH PROBLEMÓW ZOOMBIE 7B+. I GENERALNIE, POMIMO TWOJEGO LUŹNEGO PODEJŚCIA DO WSPINU, „WCIĄGASZ” WSZYSTKO, DO CZEGO SIĘ PRZYSTAWIASZ. NIE MASZ APETYTU NA JESZCZE WYŻSZĄ CYFRĘ? JAK UWAŻASZ: CO JEST AKTUALNIE W TWOIM ZASIĘGU?
W przypadku Zoombie sprawa wyceny jest dość skomplikowana. W zasadzie nie można powiedzieć, czy jest to 7B czy 7C… Myślę, że jest to po prostu „siódemkowy” bulder i w moim odczuciu nie jest on najtrudniejszym, jaki pokonałam. Jako bardzo trudny odebrałam Hélicoptére 7A w Bleau, ponieważ był wyjątkowo nie pode mnie. Długie i raczej siłowe ruchy, a ostatni – z rzekomo statycznym patentem – był dla mnie dynamiczny, bo nie starczało mi wysięgu.  Byłam pewna, że go nie zrobię, ale utrzymałam dobry chwyt, co było dla mnie zaskoczeniem. Generalnie nie lubię patentować. Mam taki bulder, który chciałabym zrobić i nie jest to może imponująca cyfra. Jednak dla mnie jest on trudny także ze względów psychicznych: wysoki z trudnym lądowaniem… Może opowiem, jak zrobię go za rok :).

RAZEM Z NATALIĄ TRENUJESZ W SEKCJI MAĆKA SZOPY ROCKLANDS.PL. CZY JEST MIĘDZY WAMI RYWALIZACJA? CZY TO TY GONISZ NATALIĘ CZY NATALIA CIEBIE?
Tak naprawdę od dawna nie wspinałyśmy się razem, bo w te wakacje nie byłyśmy na wspólnym wyjeździe, więc trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Ale raczej nie ma między nami rywalizacji na zasadzie, kto będzie lepszy, komu uda się zrobić lepszy bulder.

PATRZĄC NA WAS MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JESTEŚCIE SWOIM PRZECIWIEŃSTWEM: TY HUMANISTKA – NATALIA UMYSŁ ŚCISŁY, TY PREFERUJESZ TECHNICZNE WSPINANIE – NATALIA TO SIŁA I DYNAMIKA, TY MASZ „SWOBODNE” PODEJŚCIE DO WSPINANIA – NATALIA TO ZAWODNICZKA I FIGHTERKA… CO WAS ŁĄCZY?
Myślę, że po prostu czerpanie przyjemności ze wspinania. Niezależnie od tego, czy jest ono trudne, statyczne czy
dynamiczne – możemy się powspinać w dobrej atmosferze.

SZYBKIE PYTANIA:
Zawody czy baldy na świeżym powietrzu? Baldy na świeżym powietrzu.
Siłowe baldy czy techniczny wspin z liną? Siłowe baldy.
Wapień czy piaskowiec? Piaskowiec.
Trening na ścianie czy impreza? :):):)… Wybieram trening, aczkolwiek zdarzyło mi się opuścić go z powodów towarzyskich, jednak należy to do rzadkości.
Dobre towarzystwo czy dobra książka? Dobre towarzystwo.

WIELKIE DZIĘKI ZA ROZMOWĘ.


NATALIA TERLECKA

ROCZNIK: 1992
KLUB: RENI SPORT, ROCKLANDS.PL
NAJLEPSZE PRZEJŚCIE: DEMONÓW DZIKIE HORDY 7B+ (RZĘDKOWICE)

 


DOSTAŁAŚ SIĘ NA AGH AUTOMATYKĘ I ROBOTYKĘ. GRATULACJE! SKĄD POMYSŁ NA TAKI MAŁO „KOBIECY” KIERUNEK?
To w sumie zasługa Olgi, która powiedziała mi o podobnym kierunku. Zawsze interesowały mnie ścisłe przedmioty, budowa maszyn i takie klimaty… a automatyka i robotyka, można powiedzieć, jest takim kierunkiem adekwatnym.

PIERWSZE KROKI W PIONIE STAWIAŁAŚ NA RENI SPORCIE. DLACZEGO WYBRAŁAŚ WSPINANIE?
Moja przyjaciółka z podstawówki wspinała się i zaprowadziła mnie na zajęcia do Reni Sportu. Jednak sekcja szybko się rozleciała, a ja odpuściłam wspinanie i przypomniałam sobie o nim po około dwóch latach, czyli w 2005 roku.

JESTEŚ RACZEJ DYNAMICZNĄ „WSPINACZKĄ” I BARDZIEJ LEŻĄ CI SIŁOWE DROGI NIŻ SKRADANIE SIĘ PO KRAWĄDKACH.
Jestem stanowczo dynamiczną wspinaczką :). Wynika to chyba z predyspozycji. Sprężenie się na dynamicznym ruchu jest dla mnie dużo zabawniejsze i fajniejsze od napinania, by utrzymać jakąś mikrokrawądkę. O wiele większą satysfakcję sprawiają mi baldy siłowe i one też bardziej mi pasują. Owszem, wstawiam się także w piony, ale na trudniejszych przystawkach nie jestem w stanie dojść do końca… nie jestem specjalnie rozciągnięta, a mimo wszystko trzeba mierzyć siły na zamiary.

JESTEŚ „FIGHTERKĄ”, LUBISZ ZAWODY I CIŚNIESZ „DO KOŃCA”.
Jak wyznaczam sobie cel, to dążę do niego do samego końca i nigdy nie odpuszczam. Właściwie było tak zawsze i ze wszystkim. Na treningach sprężam się prawie tak samo jak na zawodach. Gdy widzę jakąś przystawkę, to nie ma, że trudne, że się nie da, tylko cisnę jak mogę, aby ją zrobić. Na zawodach nigdy nie obmyślam planów, nie stosuję taktyki, że zrobię ten bulder, a tego nie. Po prostu wstawiam i jak wyjdzie tak jest. Czasem wychodzi dobrze a czasem mniej :). Zawody to fajna zabawa, fajne buldery, dobre towarzystwo, no i zawsze można sprawdzić, co dzieje się z formą, bo na treningach, wiadomo, nie za bardzo jest to możliwe.

W ZASADZIE RZUCIŁAŚ LINĄ W KĄT… JEŚLI MOŻNA TAK POWIEDZIEĆ. WSPINASZ SIĘ Z NIĄ BOWIEM OD CZASU DO CZASU. DLACZEGO „PRZESIADŁAŚ” SIĘ NA BULDERY?  CZY TO OZNACZA, ŻE POWIEDZIAŁAŚ KATEGORYCZNE NIE WSPINANIU Z LINĄ?
Można podsumować, że stanowczo przesiadłam się na buldery. Dla mnie buldering to esencja wspinania. Przy wspinaniu z liną sporo czasu trzeba poświęcić na operacje oraz trudne manewry sprzętowe i takie tam. A na bulderach przychodzi się z crashem gdzie się chce, kładzie się crasha… albo nie, no i się wspina. Buldering jest też o wiele bardziej towarzyski. Z liną mimo wszystko sporo wisi się tam na górze w samotności – trochę słabo… czasem nudno :). Nigdy jednak nie robię planów życiowych, raczej preferuję spontan, więc na pewno nie mówię linie NIE. Po prostu chwilowo mam „zajawkę” na buldering. Jest ekipa i jest fajnie. Ale możliwe, że niedługo buldery się skończą albo przestanie mi się chcieć i wtedy na pewno wybiorę linę albo… linę :).

 

Natalia w Magic Wood (fot. szopa)
 

CO TWOIM ZDANIEM WYMAGA LEPSZEJ PSYCHY I DLACZEGO: BULDERING CZY WSPINANIE Z LINĄ?
Wydaje mi się, że jednak wspinanie z liną, bo miejscami bywa niebezpiecznie lub niepokojąco. Na bulderach zawsze można tak zaaranżować sytuację, aby czuć się komfortowo, co przy wspinaniu z liną nie zawsze jest możliwe. Zwłaszcza w przypadku oesów.

PRZEZ OSTATNIE PÓŁ ROKU BORYKASZ SIĘ Z DOŚĆ POWAŻNĄ KONTUZJĄ. MIMO TO, NIEMALŻE W PRZERWIE REHABILITACYJNEJ, POKONAŁAŚ SWÓJ NAJTRUDNIEJSZY Z DOTYCHCZASOWYCH PROBLEMÓW – DEMONÓW DZIKIE HORDY 7B+. JAK TEGO DOKONAŁAŚ, SKORO NIE TRENUJESZ NA
100% SWOICH MOŻLIWOŚCI?
To taka trochę niepotwierdzona kontuzja, bo każdy lekarz mówi co innego. Idę do jednego, który mówi: spoko, luz – to się wspinam, idę do drugiego i słyszę: koniec – to się rehabilituję.  Wtedy akurat poszłam do tego z pierwszej kategorii, więc zaczęłam się wspinać i… tak wyszło J. Aktualnie od dwóch miesięcy mam przerwę, bo trafiłam na lekarza, który powiedział – koniec. Jednak po wakacjach mam nadzieję wrócić do wspinania.

OD OKOŁO ROKU SURFUJESZ. OSTATNIO NAWET WYGRAŁAŚ ZAWODY NA HELU. GRATULACJE! SKĄD TO ZAINTERESOWANIE? CZY TO TWOJA DRUGA PASJA?
Rzeczywiście tak było, że w czasie ubiegłych wakacji trafiłam na kurs surfingowy i bardzo mi się spodobało.
W tym roku z kolei przytrafiła się taka sytuacja, że nie za bardzo mogę się wspinać, więc pozostał surfing… A że była opcja na wyjazd – to wyjechałam. Ponieważ nie miałam już kasy na dalszą podróż, wybrałam Hel i siedziałam tam dwa tygodnie. Z tymi zawodami miałam sporego farta. W ostatni dzień pobytu stwierdziłam, że bez względu na to, czy jest fala, czy nie, idę na plażę. Akurat przyjechałam w połowie zawodów, do których mnie zresztą dopisali. Wygrana była dla mnie wielkim zaskoczeniem, bo od ubiegłego roku pływałam w sumie trzy tygodnie J. Wyszłam z wody i okazało się, że zajęłam pierwsze miejsce – było bardzo śmiesznie. Surfing jest fantastyczny. To zupełnie inne przeżycie niż wspinanie. Ono mimo wszystko jest takie…  zwyczajne, a surfing jest, powiedziałabym… niesamowity J. Takie jechanie na fali jest niecodziennym uczuciem. Jednak nie można postawić znaku równości pomiędzy tymi dyscyplinami. Surfing mimo wszystko jest sezonowy, więc na razie pozostaje wspinanie.

RAZEM Z OLĄ TRENUJESZ W SEKCJI MAĆKA SZOPY ROCKLANDS.PL. CZY JEST MIĘDZY WAMI RYWALIZACJA? CZY TO TY GONISZ OLĘ CZY OLA CIEBIE?
Wydaje mi się, że raczej nie. Bardzo się różnimy.  Zawsze na treningach pasowały nam inne rzeczy, inne rzeczy nam wychodziły, mamy inne podejście do wspinania i w ogóle wszystko inne… więc nawet nie ma wspólnej płaszczyzny, na której mogłybyśmy rywalizować między sobą.

PATRZĄC NA WAS, MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE JESTEŚCIE SWOIM PRZECIWIEŃSTWEM: TY UMYSŁ ŚCISŁY – OLA HUMANISTKA, TY ZWOLENNICZKA SIŁY I DYNAMIKI – OLA PREFERUJE TECHNICZNE WSPINANIE, TY FIGHTERKA I ZAWODNICZKA – OLA MA LUŹNE PODEJŚCIE DO WSPINANIA… CO WAS ŁĄCZY?
Wiedziałam, że takie pytanie padnie J. Szczerze powiedziawszy to mało jest takich rzeczy. Są nimi chyba te zwyczajne, że obie lubimy się wspinać raczej w skałach, obie raczej w towarzystwie… a w kwestii bardziej znaczących cech to raczej słabo :).

SZYBKIE PYTANIA:
Zawody czy baldy na świeżym powietrzu? Baldy na świeżym powietrzu.
Automatyka i robotyka czy wspinanie? Trudne pytanie: wspinanie.
Wapień czy piaskowiec? Uuu.. też trudne, ale chyba: wapień.
Wspin z liną czy surfing? Na razie surfing :).
Dobre towarzystwo czy dobra książka? Dobre towarzystwo.

WIELKIE DZIĘKI ZA ROZMOWĘ.

Komentarze
Dodaj komentarz
 

kontakt | współpraca
Copyright 2024 bouldering.pl & GÓRY
goryonline
bouldering
jura
nieznane tatry