Eksploracja Diabelskiego Schroniska w Kusiętach wkroczyła na nowy poziom. Za sprawą
. Tym samym w tej podczęstochowskiej ładowni powstała jedna z najtrudniejszych linii wytyczonych w Polsce. Nowość jest połączeniem Pikusia, Disturbii i Egzekutora z wyjściem wprost.
Oto jak Łukasz opowiada o swojej realizacji na climb.pl:
“Jeżdżąc na west zawsze zazdrościłem lokalsom, który mieli blisko w skały i mogli je traktować jako swoje przydomowe ładownie. Wspinanie bez presji czasu i potrzeby przygotowania na właściwy moment odpowiedniej formy, niewątpliwie wpływa na możliwość wyśrubowania swoich topowych przejść. Okazało się, że ja również znalazłem swoją Ali babę. Nie trzeba było daleko szukać.
Schronisko znajdujące się na Zielonej Górze jest oddalone od mojego miejsca zamieszkania 10 min jazdy samochodem, tyle samo co na panel. Przez ostatni miesiąc konsekwentnie dokładałem do Nory nowe propozycje. W międzyczasie przechodziłem treningowo starsze buldery z myślą o możliwości ich połączenia z najnowszymi realizacjami biegnącymi w głębi grotki.Odkąd udało mi się rozwiązać Pikusia, od razu wiedziałem, że trzeba będzie wyprowadzić całość na światło dzienne.
Później powstaje Liść sedesu pokonujący trudny środek wyjściowej płyty. Są to dwa kawałki, które po połączeniu z Disturbia robią świetny i wymagający ciąg. Nowość nawiązuje do mojego ulubionego sektora z Rodellar. Charakter wspinania i jakość przechwytów jest w równym stopniu podobny do grotki Ali baby. W obu miejscach przeważają dachy, trikowe miejsca, klinowanie kolan i podhaczenia palców, a przede wszystkim zwierzęce ruchy :-)
Całość to ok 40 przechwytów. Miałem dylemat jak to wycenić, w skali bulderowej czy linowej. Jednak wszystkie realizacje powstałe w Norze traktowane są jako buldery i chyba nie chcę już mieszać.
Jeśli miałbym odnieś się do liny to z pewnością jest to najdłużej oblegany przeze mnie projekt i nie mógłbym odnieść się do innej cyferki niż 9a. Prace w schronisku trwały bez przerwy przez ostatni miesiąc z krótkim 5 dniowym przystankiem na Osp. Pierwszy raz zdarzyła mi się też taka długa przerwa od ładowania na panelu. Od września odwiedziłem plastik jedynie kilka razy. Okazuje się, że bez treningu na ściance też da się doładować…”
źródło:
climb.pl
szopa