PRZYJACIELE
Zawody
2013-02-26
Ładuję na Czepca 3

Zibi ładuje na Czepca (fot. wspinanie.renisport.pl)
 


Trzecia edycja zawodów sekcyjnych w RENI-Sporcie, “Ładuję na Czepca” 3, zgromadziła w minioną sobotę rekordową, liczącą ponad dwieście osób obsadę. Wcześniejszy od zeszłorocznego (marcowego) termin zawodów pozwolił nie wybierać między wyjazdem w skały, a wizytą na zawodach – dzięki temu długość list startowych bardzo nas ucieszyła. Podział startujących na trzy grupy skutecznie rozładował ścisk, może tylko podczas ostatniej rundy eliminacji szwy hali trzeszczały nieco za głośno. Wczesnowieczornym finałom zaś wypełnione po brzegi trybuny tylko dobrze zrobiły, podnosząc atmosferę i ułatwiając doping.

Przystawki eliminacyjne (dwadzieścia problemów) zwyczajowo były dziełem szerokiego grona osób związanych z RENI-Sportem, przede wszystkim instruktorów prowadzących tu zajęcia wspinaczkowe. Gremialny odzew ze strony trenerów pozwolił przeżyć w tym roku noc mniej wyczerpującą, za to więcej uwagi poświęcić jakości proponowanych przystawek. Do samych uczestników należy odpowiedź na pytanie, w jakim stopniu się to powiodło. Nasza wewnętrzna ocena jest jednak bardzo zadowalająca.

Problemy prezentowały wachlarz trudności szeroki, będąc adresowanymi zarówno do zupełnie początkujących osób jak i do ludzi, którzy wspinają się już wiele lat. Dwie najtrudniejsze przystawki, zgodnie z logiką eliminacji w formule open, miały na celu wyselekcjonowanie finałowej szóstki panów – i rzeczywiście, ich pokonanie gwarantowało miejsce w finale, w którym ponadto znalazło się jeszcze dwóch zawodników z wynikiem o top gorszym, ale przy dobrej liczbie bonusów. Panie zanotowały nieco większy rozrzut w czołówce eliminacji; w każdym zaś razie wyłoniły one finalistów. Udało się także uniknąć szóstych miejsc ex equo, co kazałoby albo poszerzać skład finału, albo też go ograniczać – jedno i drugie ze szkodą dla imprezy. Twórcom przystawek należą się więc podziękowania i gratulacje za dobre wyczucie.

Pozostałe baldy, te mniej istotne dla kwestii list finałowych, były przecież najważniejszymi dla większości startujących. Niektóre propozycje zyskały szczególną przychylność zawodników i były oblegane przez wszystkie grupy i przez cały czas, w dodatku tłumnie. Tak było na przykład z przystawką nr 12 w Stodole, polegającą na czujnym wejściu na strukturę, a następnie eleganckim przechyleniu całego ciała, umożliwionego przez sprytne podhaczenie. Baldy na pochylni, szczególnie łatwiejszy, po pomarańczowych chwytach, również należały do “przebojów” zawodów.

Pomiędzy eliminacjami a finałem losowaliśmy wśród uczestników nagrody – żelazny ten punkt programu nie byłby możliwy, gdyby nie aktywne wsparcie licznych sponsorów.

Finały były wspólnym dziełem chwytowych (przygotowanie dróg), zawodników (wspinanie) i obsługi (sędziowie, Michał Piątek, Kierownik – ci ostatni wzięli na siebie zadanie reperacji, naprawa okna w Stodole, pełniącej rolę strefy izolacji dla startujących), ze szczególnym naciskiem na parę znakomitych asekurantów (Ania Mysza, Darek Żurek), pokazowo radzących sobie w arcytrudnych warunkach, kiedy liczne głowy zadarte pionowo pod wspinającymi się skutecznie zawężały pole działania.

Trzy topy u dziewcząt (Ida Kupś, Asia Gach, Basia Salwińska) każą zajrzeć do wyników eliminacji – Ida wygrywa dzięki skuteczności boulderowej. Zaznaczmy, że dwie spośród obecnych na podium dam to damy bardzo młode, podopieczne Ani Myszy (Ida oraz Basia). Należy tylko trzymać kciuki, byśmy w perspektywie kilku lat widywali ich nazwiska na pierwszych pozycjach zawodów rangi pezetowskiej. U panów o zwycięstwie decyduje bezpośrednio droga finałowa, na której, przy oszałamiającym dopingu, najdalej zachodzi Marcin Kowalik “Julian”, mogący pochwalić się chyba najkrótszym stażem wspinaczkowym spośród finalistów. Podopieczny Dawida “Napiętego” Woźniaka dystansuje konkurencję trochę nieoczekiwanie dla samego siebie, zarazem w pełni zasłużenie, co tylko potęguje radość. Kilka godzin później, na imprezie w Literkach, da temu wyraz jako pierwszy zawodnik parkietu.

Impreza po zawodach tym razem zatem na Kazimierzu i w klimatach bardziej klubowych. Ponieważ pamięć o niej nie odznacza się spójnością, pomińmy szczegóły, zaznaczmy tylko, że znakomity występ zanotował chwytowy damskiego finału, Marcin “Bebik” Mach, realizując swoją pasję DJ’a i na kilka godzin trzymając zabawę w swoich niemałych skądinąd dłoniach. Poranek przywitał nas zatem poczuciem satysfakcji i przeczuciem kolejnych zawodów za rok.

Wyniki Finałów:

 

PANIE:

1. Ida Kupś z sekcji Ani Myszy (Strefa wspinania)
2. Asia Gach z sekcji Michała Piątka (Reni Sport)
3. Basia Salwińska z sekcji Anny Myszy (Strefa wspinania)
4. Ewa Kluczewska z sekcji Kingi i Kuby
5. Paula Chrobak z sekcji Darka Żurka (Klama)
6. Agnieszka Szmycińska z sekcji Ani Myszy (Strefa wspinania)

PANOWIE:

1. Marcin Kowalik z sekcji Dawida “Napiętego” Woźniaka (Reni Sport)
2. Paweł Pyzik z sekcji Piotra “Łupy” Łupickiego
3. Tomek Sendor z sekcji Sławomira Bączka (Cumbre)
4. Rafał Pytko z sekcji Mechaniora
5. Grzegorz Kozień z sekcji Adama “Gaduły” Karpierza (Reni Sport)
6. Przemysław Kapusta z sekcji Mechaniora


Pełne wyniki eliminacji oraz galeria na wspinanie.renisport.pl

mechanior





Komentarze
Dodaj komentarz
 

kontakt | współpraca
Copyright 2024 bouldering.pl & GÓRY
goryonline
bouldering
jura
nieznane tatry