Sylwia Buczek na Schttenkrieger 8A (fot. arch. SB)
Jeszcze przed startem w Pucharze Świata Sylwia Buczek postanowiła wpaść na chwilę do Silvretty. Owocem tego był chyba najbardziej udany dzień w karierze zawodniczki z Teamu Salewy. Oddajmy głos naszej bohaterce:
"Dwa tygodnie przed startem w Monachium udało mi się ponownie być w Silvrettcie. Wyjazd postanowiłam poświęcić na wspinanie po łatwiejszym terenie, jednak udało się przejść dwa całkiem trudne baldery. Mniej więcej tydzień przed startem udało mi się przejść dwie 8A w ciągu jednego dnia. Pierwsza z nich to Schattenkrieger – rozpracowanie ruchów zajęło mi 2 dni, natomiast 3 dnia padł w pierwszej wstawce. Ruchy są bardzo równe pod względem trudności poza tym ciekawe i trickowe , dlatego wspinanie na nim jest bardzo przyjemne, angażuje całe ciało (wkrótce filmik z przejścia) Od razu po zrobieniu Schattenkriegera chłopaki wyciągnęli mnie na kolejne 8A Sunshine Reagge. W bulder wstawiłam się na wcześniejszym wyjeździe, przy okazji prób Dawida Hermana i Maćka Kality. Jednak wydał mi się za trudny i postanowiłam go odpuścić. Tego dnia jednak po wstawce w końcowy ruch który może stanowić lekkie trudności - jest to dynamiczny przestrzał do zacierającego się oblaka - chłopaki mnie zmotywowali i zdecydowałam się też wstawić. Ku mojemu zaskoczeniu bulder padł od kopa. Trudności balda kumulują się w dwóch pierwszych ruchach, więc gdy tylko udało mi się je zrobić od razu poszłam do końca. W sumie zajęło mi to może z 10 minut;-) W tym momencie bulder oceniam jako bardzo łatwe 8A . Nie możliwe stało się możliwe. Oprócz tego dzień po zrobieniu obu balderów zdecydowałam się trochę zmienić styl z krawądek na oblaki i zrobiłam Flechtenkante 7C."
źródło: wywiad środowiskowy
szopa