PRZYJACIELE
Newsy
2011-07-24
Africa Boulder Trip
Leżymy na crashach na campie, wśród malowniczych drzew wyglądających jak brokuły. Słyszymy skrzekot egzotycznych papug, od czasu do czasu ktoś musi wstać i przegonić owce wdzierające się do naszego poletka. Co chwila podbiegają do nas zaprzyjaźnione psy należące do nie wiadomych właścicieli, podjadają resztki śniadania bądź po prostu łaszą się do nas i liczą na odrobinę pieszczot. Sielanka nie ma końca! W końcu mamy długo wyczekiwany rest day…
Wciąż czujemy pot który wylewał się z nas w ubiegłych dniach. Słona woda spod pach i piasek są naszymi niestrudzonymi kompanami. Walczymy najlepiej jak potrafimy, niczym gladiatorzy w ostatnim hicie obozu, serialu „Spartakus”. Malowniczość coraz to nowych miejscówek nie pozwala nam odpuścić żadnej perełce. Wpinu jest mnóstwo! Ciężko znaleźć czas na projekty, wciąż jest za wcześnie…
Męska część obozu stara się póki co robić przynajmniej jedno 7c/c+ dziennie. Mamy z tego niezły fun gdyż wszyscy czujemy niedosyt po niezbyt obfitej we wspinanie zimie i wiośnie. Wszystko puszcza raczej gładko i bez większych oporów.



Rambo próbuje Black Shadow

Nasz wódz – Rambo – po dwóch dniach ataków pokonał klasyk rejonu No Late Benders wycenionego na 8A, otwierając tym samym furtkę do cięższych problematów.
Maciej znów postawił na palczaste wspinanie i udało mu się jednego dnia zrobić Black mango chutney 7C, następnego natomiast wspiął się na jedno fakerowgo Kings of convenience 8A (chłopaki mieli bardzo dobre próby na tym problemie, więc niedługo należy się spodziewać także ich przejść na tym parchu :p).
Paluchy Ginszta przyzwyczajone do oblaków z francuskiego Bleau przeżyły mały szok i przez trzy dni czekały na drugą młodość. Zaowocowało to pociśnięciem klasyka rejonu Witness the Sickness 8A. Skitował to jedynie zdaniem „Eee tam, w Bleau miałoby to 7C” .


Maciek na Teagardenroof 7C


Pawełek, mimo wciąż bolącej nogi nie odbiega od resztki ekipy. Pierwszego dnia wspinaczkowego po skręceniu kostki wciągnął w paru próbach niezbyt piękny ale trudny jak na swoją wycenę boulder „beter than nothing” 7b+. Rozochocony swą dobrą dyspozycją po kontuzji, następnego dnia zaliczył Weichei 7C+.
Sylwia – nasza maskotka – wciąż nie może dać nam spokoju . Cały czas nas zrywa rano z łóżka i wyciąga nas w skały. Wspina się po wszystkim co zobaczy i nie odpuszcza ani na moment. Aż dziw że miała czas wciągnąć dwie 7B+ i to obie w przeciągu 30 minut. Problemy ze skórą palców są jednak nie do przeskoczenia i teraz musi restować dwa dni. Miejmy nadzieję, że po takiej ilości leniuchowania zaskoczy nas czymś mocniejszym.



Sylwia na Sunset Traverse 7A+

 

źródło: abt2011.pl

Komentarze
Dodaj komentarz
 

kontakt | współpraca
Copyright 2024 bouldering.pl & GÓRY
goryonline
bouldering
jura
nieznane tatry